środa, 4 czerwca 2014

Jerzyk

Idąc spokojnie ulicą usłyszałyśmy głośne pacnięcie. Na chodniku leżała jaskółka z rozpostartymi skrzydłami i otwartym dziobem. Zabrałyśmy ją do weterynarza, który był dosłownie za rogiem. W lecznicy była chyba zmiana warty z nocnej na dzienną, bo w poczekalni nie widać było ani jednego pacjenta, za to chyba dziesięciu lekarzy. Wszyscy odwrócili się do nas w jednej chwili i spytali w czym pomóc. Trochę speszone opowiedziałyśmy o jaskółce.




Ptaszek okazał się być jerzykiem, a jerzyki podobno nie startują z ziemi i w ogóle bywają na niej z własnej woli niezbyt często. Jeden z weterynarzy chciał go od razu wypuścić, ale reszta uznała, że lepiej go zostawić i zadzwonić po "tych od ptaków" i niech oni zdecydują. Pożegnałyśmy się  więc i poszłyśmy po sadzonki pomidorów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...